w zimnym świecie w którym mosty dzielą
a złe drogi prowadzą do nikąd
szary ranek nie budzi nadzieją
snu koszmarem zwiastowana przyszłość
gdy odchodzę i kiedy powracam
pozbawiona wolności wyboru
na policzku ślady wrogich palców
i krew w ustach jej słodycz znajomą
moja pamięć jakże jest wspaniała
kiedy jednak pozwala zapomnieć
gorzki serial który już widziałam
i kolejny odcinek znów o mnie
ach przepraszam drogi czytelniku
znów na własnym cierpieniu się skupiam
to przez słowa które usłyszałam
szepcą ludzie jaka jestem głupia
ludzie szepcą i patrzą ukradkiem
na twarz moją i podbite oko
odsuwając się niby przypadkiem
nie pomogą zranionej głęboko
i ta cisza nagła kiedy wchodzę
twarze zimne tak jakby ktoś umarł
kiedy myślą w jakiejś dziwnej trwodze
o mym życiu parszywym jak dżuma
i też boją się tego wariata
lub w nim mają kompana do picia
a On cóż nazywa mnie szmatą
jestem szmatą i workiem do bicia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz