O mnie

Moje zdjęcie
Czasem wierząc w ideały tracimy marzenia.

wtorek, 3 stycznia 2017

Sękaty





Można piaskiem po oczach!
Po cholerę są takie niebieskie!

Wykolejone myśli co szlaku nie widzą,
brzydzą się prostoty otwartej.
Jeszcze głębiej! Głębiej!
Ostrze nazbyt krótkie,
serca nie dosięgnie.
Może język utnie?
Jęk bezmyślny, zwierzęcy
co ma melodię zagłuszyć.

Po co gra ta muzyka?
Gdy w taniec nie mogą ruszyć
nogi siermiężnie obute?
Wciąż siłą rytm wybijają.
Raz! Dwa! Lewa! Lewa!
Zginą ci co odstają,
przywiązani do myśli.

A on się złamać nie dał.
Zbyt twardy był, zbyt sękaty.
Konary sięgały nieba.
Korzenie w ziemię tak wrosły.
Rytmu ich marszu się nie bał.
Śpiewał, a głos miał donośny!

Nie lękał się ciężkich butów,
ni nosicieli ich buty.
Tak wolny stojąc, umierał.

Na przekór...

Dla gwiazd śpiewał.

Dla ludzi głuchych.

Po za czasem i przestrzenią.

myślami Cię dotykam coraz odważniej namiętniej
słodki smak malin czuję nabrzmiałych od słońca
gorąco
kiedy i gdzie to było

wiatr śniegiem wciąż próbuje zasypać marzenia
mgłą lepką ciężkie chmury przylgnęły do ziemi
a mnie jest gorąco
choć nie wiem
kiedy i gdzie to było

już oczu nie otwieram w szerokie źrenice
nie wpuszczam blasku światła co razi do bólu
zbyt żywe pragnienia
rozkoszy płomieniem
tu i teraz

nam się przydarzyło

Kiedyś

śnieg pada
bohema wciąż szuka granic
piękna teorię rozważa
a ja to wszystko mam za nic
gdy wchodzę w bramy cmentarza

pytasz dlaczego mnie nie ma
co znaczą słów mych dramaty
poszedłem napić się wódki
z grabarzem starym garbatym

niosę w kieszeni butelkę
i szukam go w jakiejś dziurze
znowu szykuje się pogrzeb
ktoś tu zostanie na dłużej

przyszło się komuś pożegnać
na zawsze z tym pięknym światem
a ja napiję się wódki
z grabarzem starym garbatym

za stolik mamy nagrobek
patrzymy na śnieg jak pada
płatki mieszają się z błotem
w grobie nowego sąsiada

też mnie tu kiedyś położą
więc swoją przyszłość rozważam
z garbatym grabarzem wódka
w cichym ustroniu cmentarza