O mnie

Moje zdjęcie
Czasem wierząc w ideały tracimy marzenia.

sobota, 6 lipca 2013

Wygaszacz

Z mrocznego ekranu nieba 
wiatr ściera ponurą chmurę. 
Iskrzą się gwiazdy dalekie, 
a jednak ku nim nie frunę. 
Tak dawno to zrozumiałem, 
że one wciąż uciekają. 
Widzę jak rodzą się młode, 
kiedy już z wolna konają.

Lecz nadal spoglądam w gwiazdy
i wciąż marzenia nie prysły.
Niech twardo stąpa po ziemi
ten, który umysł ma ścisły.
Bo mędrca szkiełko i oko
powoli gasi pragnienia.
Wciąż do podróży dojrzewam.
Choć się pozornie nie zmieniam.

wtorek, 19 marca 2013

Przepraszam

Rano przyjdzie doktor, a wieczorem ksiądz.
Stolarz poprzycinał już sosnowe deski.
Wkoło tylu ludzi, że nie ma gdzie siąść.
Więc się zapowiada mi pogrzeb królewski.

Twarze tak poważne, w oczach szklą się łzy.
Smucą się naprawdę, czy tylko markują?
Dla mnie to nieważne, ale jesteteś ty.
Czy tobie pomogą? Czy cię pożałują?

Uśmiechasz się do mnie, choć ktoś w kącie chlipie.
Próbujesz pocieszyć drżącymi ustami.
Przepraszam, że sama zostaniesz po stypie.
Nie mogę się z Tobą zamienić miejscami.

niedziela, 17 marca 2013

Horyzont zdarzeń





Za horyzontem zdarzeń, gdzie nie sięgają już zmysły.
Tam z kolorowych marzeń, co nie dotrwały spełnienia.
Miliardy małych kropelek, gdy bańki się rozprysły.
Na projekcje umysłu, zmiażdżone siłą ciążenia.

Spadając w czeluść czarną, jeszcze na chwilę rozbłysły.
Blaskiem swym wypalając piętno na sensie istnienia.
Nie ma już nawet ich cienia, pozostaje czas przyszły.
I cały kosmos wewnętrzny, gotów do wypełnienia.

Zapalasz kolejne gwiazdy na moim nocnym niebie.
A ono jeszcze piękniejsze gdy wznoszę wzrok do góry.
I z coraz większą siłą przyciągasz mnie do siebie.
Pozwoliła mi miłość, wyrwać się z czarnej dziury.

sobota, 23 lutego 2013

Czasem


A tak.
Od czasu do czasu
trzeba coś napisać.
Bo ogień jeszcze nie wygasł.
Żar w sercu nadal się tli.
Nikt nie powiedział że wygram.
Wciąż walczę ze wszystkich sił.

Również czasemi się boję.
A czy uciekam w zaświaty?
Niełatwe to życie moje.
Życiem tym jestem bogaty.

Więc staję na szczycie wzgórza.
Patrzę z oddali na świat.
Tam w dole szaleje burza.
Tu zapach świeżego chleba.
Śpiew ptaków mój lęk zagłusza.
Jakoś tak  bliżej mi nieba.

Choć trochę zbyt ciężka dusza.
I trochę więcej potrzeba.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Niemowa


Lepiej jest być malarzem nie poetą.
Kiedy tak stoję nad brzegiem Sekwany.
Jakiż jest zachwyt mój niemy niestety.
Wokół gwar miasta piękny, choć nieznany.

Mógł bym ja przecież wszystko namalować.
O wiele łatwiej będąc rozumianym.
Jakże do myśli dopasować słowa?
Kiedy zbyt trudne, prostsze piktogramy.

Język zbyt giętki i gorąca głowa.
Szczerze uczucia swoje obnażamy.
O wiele łatwiej było by szkicować.
Obraz pozostał niedopowiedziany.