Setką małych diamentów skrzyło niezwykłym blaskiem.
Nierealnie dalekie dla moich chciwych dłoni.
Gdym nazbyt przysadzisty by wspiąć się na drzewo.
Nawet pies ogrodnika nie mógł mnie przegonić.
A ono o późnym zmierzchu wzeszło gwiazdą na niebo.
Dojrzałem jasną gwiazdę pośród ich tysiąca.
Co lśniła cudnym blaskiem wśród bladych płomieni.
I jak zaczarowany patrzałem bez końca.
Bom nazbyt przysadzisty by wzlecieć pod niebo.
Nawet pierwszy blask słońca zachwytu nie zmienił.
Gdy gwiazda znów powoli wróciła na drzewo.
I widzę złote jabłko na szczycie jabłoni.
Jakiż piękny to widok dla serca i duszy.
Warto jest zapamiętać gdy za szczęściem gonisz.
Że czasem własna chciwość nie da ci dalej ruszyć.