gdy nocą mary wychodzą
w ciemnościach cichutko tupią
czasem pukają mi w okno
lub jakiś przedmiot poruszą
zasnąć nie mogę bez ciszy
pod kołdrą leżę i słucham
coraz wyraźniej je słyszę
czy może któraś mnie szuka
tak ciemno że oko wykol
prócz delikatnej poświaty
co pojawiła się znikąd
przybrała kontur postaci
już widzę zarys kobiecy
jej nagich piersi i łona
błąka się biedna po świecie
ciągle miłości spragniona
chociaż wyciąga ramiona
i szepce pójdź do mnie miły
to nic nie może dokonać
bo siły ją opuściły
moce co miała za życia
wciąż nowych wrażeń szukając
mężczyzn uwodząc i zwodząc
ze śmiechem serca im łamiąc
jak ulęgałki przebrała
znajdując każdemu braki
bo ten zbyt mało jej dawał
a tamten znów był biedakiem
rycerza na białym koniu
zbyt pewna też odrzuciła
teraz tak zwiewna przy łożu
pragnie się przy mnie zatrzymać
lecz na nic próżna pokusa
bez szansy wszystkie jej czary
bo nie wie biedna za życia
poznałem już takie mary
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz