Rybka, rybeńka kolorowa.
Oczy mi cieszy tam za szybą.
Gdyby tak można świat zbudować.
I szklaną taflą go odgrodzić.
Słońcem dzień każdy wymalować.
Serce ukoić w zieleń żywą.
Nocą się w muszli własnej schować.
A jednak ciągle nie wychodzi.
Trzeba tę kule pchać pod górę.
Z wiarą że w końcu się nie stoczy.
Rybka, rybeńka kolorowa.
W akwarium moje cieszy oczy.
czwartek, 18 listopada 2010
piątek, 12 listopada 2010
Negatyw
Drzewa zasnęły, usta spragnione.
Niebo i ziemia są siebie bliżej.
Zostały sprawy niedokończone.
Mury przekornie niech pną się wyżej
Rosnąc w mych oczach chociaż upadły.
Zostały tylko zgliszcza, ruiny.
Czy obudziłem się nazbyt nagle?
Mroźnym oddechem bezdusznej zimy?
Świat wyobrażeń w barwy bogaty.
I jeszcze w uszach tango wybrzmiewa.
Choć oczy dawno widzą negatyw.
Jednak zwycięża serca potrzeba.
Ogień rozpalę , drewna dorzucę.
Płomień zatańczy gdzieś w okiennicach.
I z głębi duszy dumkę zanucę.
Cóż dalej zrobię? Co za różnica?
Niebo i ziemia są siebie bliżej.
Zostały sprawy niedokończone.
Mury przekornie niech pną się wyżej
Rosnąc w mych oczach chociaż upadły.
Zostały tylko zgliszcza, ruiny.
Czy obudziłem się nazbyt nagle?
Mroźnym oddechem bezdusznej zimy?
Świat wyobrażeń w barwy bogaty.
I jeszcze w uszach tango wybrzmiewa.
Choć oczy dawno widzą negatyw.
Jednak zwycięża serca potrzeba.
Ogień rozpalę , drewna dorzucę.
Płomień zatańczy gdzieś w okiennicach.
I z głębi duszy dumkę zanucę.
Cóż dalej zrobię? Co za różnica?
Subskrybuj:
Posty (Atom)