Czy zechce Pani mnie pocałować?
Może pójdziemy dziś razem do kina?
A czy wie Pani że moja głowa
od oczu Pani myśl każdą zaczyna?
To Pani pragnę i Panią przytulam.
A słów brakuje by Pani powiedzieć.
Pani wspomnienie bardzo mnie rozczula.
Z nadzieją czekam na to, co nadejdzie.
piątek, 28 maja 2010
niedziela, 23 maja 2010
Szczęście
Gdy szczęście przyjdzie niespodziewane, trudno jest czasem uwierzyć.
Że co wyśnimy prawdą się stanie i będzie dane nam przeżyć.
Gdybym tak wyjął z piersi serce?
I podał Tobie na złoconej tacy.
A chciał bym zrobić jeszcze więcej.
Tyle już dla mnie znaczysz.
Wszystko co widzę i co słyszę.
Oczu Twych żywe płomienie.
I wzrok mnie pieści a głos kołysze.
Tak chcę należeć do Ciebie.
Dłoń twoją w mojej dłoni schowam.
Poczujesz całe pragnienie.
Już nie potrzebne będą słowa.
Myśl jedna, jedno istnienie.
Że co wyśnimy prawdą się stanie i będzie dane nam przeżyć.
Gdybym tak wyjął z piersi serce?
I podał Tobie na złoconej tacy.
A chciał bym zrobić jeszcze więcej.
Tyle już dla mnie znaczysz.
Wszystko co widzę i co słyszę.
Oczu Twych żywe płomienie.
I wzrok mnie pieści a głos kołysze.
Tak chcę należeć do Ciebie.
Dłoń twoją w mojej dłoni schowam.
Poczujesz całe pragnienie.
Już nie potrzebne będą słowa.
Myśl jedna, jedno istnienie.
sobota, 15 maja 2010
Rejs
Nic więcej jak tylko fakty.
Przecież to miał być rejs życia.
Wiatr napiął żagle nad jachtem.
Był cały świat do odkrycia.
Tak, jawił się jak przygoda.
Ocean mych możliwości.
Cieszyła bezkresna woda.
Nie przerażały trudności.
Po burzach nie było łatwo
nowe odkrywać nadzieje.
Taflą wzburzoną czy gładką.
Jednak wciąż parłem przed siebie.
Już nie wiem co było pierwsze.
Czym żagiel czy ster utracił?
Gdy za intencje najszczersze.
Ocean kazał zapłacić.
I już nie płynę przed siebie.
Zaledwie jeszcze dryfuję.
Jacht się na falach kolebie.
Los tą łupiną kieruje.
Zostały tylko złudzenia.
Może nurt porwie, poniesie?
Tam gdzie majaczy mi ziemia.
Są fakty, nie ma uniesień.
Przecież to miał być rejs życia.
Wiatr napiął żagle nad jachtem.
Był cały świat do odkrycia.
Tak, jawił się jak przygoda.
Ocean mych możliwości.
Cieszyła bezkresna woda.
Nie przerażały trudności.
Po burzach nie było łatwo
nowe odkrywać nadzieje.
Taflą wzburzoną czy gładką.
Jednak wciąż parłem przed siebie.
Już nie wiem co było pierwsze.
Czym żagiel czy ster utracił?
Gdy za intencje najszczersze.
Ocean kazał zapłacić.
I już nie płynę przed siebie.
Zaledwie jeszcze dryfuję.
Jacht się na falach kolebie.
Los tą łupiną kieruje.
Zostały tylko złudzenia.
Może nurt porwie, poniesie?
Tam gdzie majaczy mi ziemia.
Są fakty, nie ma uniesień.
sobota, 8 maja 2010
Spacer
Tam. W pustym parku.
Na mokrych ławkach.
Dusze zbłąkane przysiadły.
By w w ciszy dżdżystej.
Z kropli perlistych.
Wyławiać swoje wspomnienia.
Kolejna ławka kolejna parka.
Biegną wskazówki tarczą zegarka.
Choć one biegną ja idę wolno.
Chowając dłonie w kieszeniach.
Cieszę się ciszą deszczową w maju.
Radosny mokrą zielenią.
Patrząc jak dusze się przytulają.
Co uczuć swych nie odmienią.
Czy to tęsknota? Przyzwyczajenie?
Czy przedwieczorne złudzenia.
Deszczowy spacer szukając Ciebie.
Mej duszy do przytulenia.
Na mokrych ławkach.
Dusze zbłąkane przysiadły.
By w w ciszy dżdżystej.
Z kropli perlistych.
Wyławiać swoje wspomnienia.
Kolejna ławka kolejna parka.
Biegną wskazówki tarczą zegarka.
Choć one biegną ja idę wolno.
Chowając dłonie w kieszeniach.
Cieszę się ciszą deszczową w maju.
Radosny mokrą zielenią.
Patrząc jak dusze się przytulają.
Co uczuć swych nie odmienią.
Czy to tęsknota? Przyzwyczajenie?
Czy przedwieczorne złudzenia.
Deszczowy spacer szukając Ciebie.
Mej duszy do przytulenia.
poniedziałek, 3 maja 2010
Fajerwerki
Więc ciągle nostalgia?
Czasem bywa pięknie.Dobrze jest mieć wspomnienia,
Co mi nie pozwalają rozmydlać się nad życiem.
I nadal odnajduję ziarenka piasku w kieszeniach.
A każde z tych ziarenek pamiętam znakomicie.
Lecz przecież już nie wrócę do swych wczorajszych marzeń.
Tylko na starych zdjęciach fajerwerki nie zgasły.
Czas ślady pozostawić w piasku na innej plaży.
Czas najwyższy dla czasu umieć stworzyć czas własny...
Czasem bywa pięknie.Dobrze jest mieć wspomnienia,
Co mi nie pozwalają rozmydlać się nad życiem.
I nadal odnajduję ziarenka piasku w kieszeniach.
A każde z tych ziarenek pamiętam znakomicie.
Lecz przecież już nie wrócę do swych wczorajszych marzeń.
Tylko na starych zdjęciach fajerwerki nie zgasły.
Czas ślady pozostawić w piasku na innej plaży.
Czas najwyższy dla czasu umieć stworzyć czas własny...
sobota, 1 maja 2010
Czarny parasol
Melancholia.... deszcz.
I znowu deszcz pada, przemokły nadzieje.
Dudni o parapet ciężkimi kroplami.
Smutek, melancholia? A jednak się śmieję.
Tak, cieszę się dzisiaj nawet jego łzami.
Nie może przeszkodzić mi chłód i kałuże.
Mam czarny parasol co przed deszczem chroni.
Więc mocno go złapie i przed siebie ruszę.
By odnaleźć zapach kwitnących jabłoni.
By ciszę odnaleźć nawet w sercu burzy.
Żeby móc zapomnieć wszystkie puste słowa.
Mokre kwiaty, zapach. Zostanę tam dłużej.
Nim czarny parasol znów do szafy schowam.
I znowu deszcz pada, przemokły nadzieje.
Dudni o parapet ciężkimi kroplami.
Smutek, melancholia? A jednak się śmieję.
Tak, cieszę się dzisiaj nawet jego łzami.
Nie może przeszkodzić mi chłód i kałuże.
Mam czarny parasol co przed deszczem chroni.
Więc mocno go złapie i przed siebie ruszę.
By odnaleźć zapach kwitnących jabłoni.
By ciszę odnaleźć nawet w sercu burzy.
Żeby móc zapomnieć wszystkie puste słowa.
Mokre kwiaty, zapach. Zostanę tam dłużej.
Nim czarny parasol znów do szafy schowam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)