Uczyli, miłość zwycięża.
Mówili, nadstaw policzek.
Nie bierz do ręki oręża.
I nie dokonuj rozliczeń.
Nie potrzebujesz nic więcej.
Głupiemu ustępuj z drogi.
Ważne byś miał czyste ręce.
Bogatym jest, kto ubogi.
Że złe jest pragnienie zemsty.
A więc nie szukaj wendety.
I ja ich wszystkich słuchałem.
Lecz się mylili. Niestety.
Siądę wieczorem na skale.
I do księżyca zawyję.
Już na nic im próżne żale.
Kiedy w ich gardła kły wbiję.
A potem pobiegnę dalej.
Nawet nie spojrzę za siebie.
Chcieli mnie widzieć baranem?
Mam kły, co służą w potrzebie.