Tam gdzieś we mgle szczyt daleki majaczy.
Ale nie tam, tylko tutaj i dzisiaj.
Spoglądam w dal by zobaczyć inaczej.
Żeby usłyszeć, czegom jeszcze nie słyszał.
Tyle bym mógł, gdybym ruszył przed siebie.
Lecz własnych nóg dziś nie umiem przymusić.
Kolejny próg pokonywać? Sam nie wiem.
Trudno się ruszyć kiedy ciężko na duszy.
Więc patrzę w dal, chociaż oczy też bolą.
Wciąż żyję, jak ten co nie chce a musi.
Położę się, niech mi tylko pozwolą.
I zamknę oczy, by już nigdy nie wrócić