O mnie

Moje zdjęcie
Czasem wierząc w ideały tracimy marzenia.

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Samopoczucie.

Późną nocą przychodzi i serce rozrywa.
Lęk który się rodzi wczorajszym zdarzeniem.
W dali radość widzę lecz czy jest prawdziwa?
Czy tylko to senne kolejne marzenie?

Ja? Nie wiem.

Na polach zieleń rozkwita, życiem się roi.
Słońce co budzi żywioły istnienia.
Już wschodzi.

Zagrały świerszcze w ciężkim oddechu lata.
Znów się kukułka odezwała.
Kto gniazd nie budował zrozumieć nie może.
Bo trawy rosnącej nie słyszy.
I ciszy nie czuje.
Tak łatwo odchodzi.

Na żyznej glebie chwasty porosły.
Nikt ich nie trzebi wbrew chwale istnienia.
Piękne pokrzywy, dostojne osty.
Natury dzikiej miejsce ukojenia.

Gdzie one tam poszły?
Istoty niezwykłe myślą ożywione.
Tą, która ranić mnie chciała o świcie.
Wciąż tańczą wśród chwastów radośnie.
Śpiewają wesoło, myśl przegrała z życiem..

Kukułka kuka o pełnej godzinie.
Lecz nikt jej nie słucha.
Czas dostojnie płynie.

Powódź.

Pierwsza kropla.
Tę mogłem nazwać.
Kolejne bezimienne,
tak podobne do siebie.
Pędzące nieustannie
między niebem a ziemią.
Nie znaczą wiele samotnie.
Nawałnica tłumnie powstała,
pod wspólnym imieniem Deszcz.
A ta chmura, kiedyś obłokiem była.
Dzisiaj świat mój zalewa gniewnie.



Ja
cóż,
jestem.
Tak.
Przekornie nie tonę.
Mam własne słońce.
I wiatr,
co łzy osuszy.