O mnie

Moje zdjęcie
Czasem wierząc w ideały tracimy marzenia.

piątek, 6 stycznia 2017

Wtedy




Wtedy gdy już dorosnę, stanę się taki poważny.
Porzucę swoje fantazje, na bok odstawię marzenia.
Dzień każdy będę poświęcał sprawom istotnym i ważnym.
Czasu nie będę marnował na myśli bez znaczenia.

I nie położę się w trawie, by słuchać grania świerszczy.
Niczego nie zostawię, by biegło własnym torem.
A będę miał ambicje najlepszym być, zawsze pierwszym.
Lecz gwiazd nie będę widział, słońca zachodu wieczorem.

Czy kiedyś w końcu dorosnę? Pytanie pozostawię.
A może w swoim życiu dawno dorosły już byłem?
W żywotach swych zamknięci, jak niewolnicy prawie.
Nie mogą znaleźć szczęścia, co go szukają na siłę.

Dzieło stworzenia

Wszystko zaczęło się tak niewinnie
w rogu pokoju gdzieś pod sufitem.
Na wzór spirali trzy proste linie.
Jak ma zrozumieć kto nie był przy tym?

Świat materialny nagle zwariował,
znane płaszczyzny wolno znikają.
I tylko czeluść zimna surowa.
Nie ma oparcia dla nóg i ramion

I jeszcze nie wiem czy ja istnieję.
Przecież właściwie są tylko myśli,
więc najpierw tworzę wodę i ziemię.
By położenie swoje określić.

Zapalam gwiazdy na firmamencie.
Już nad wodami go zawiesiłem.
Nowe szczegóły coraz ich więcej,
teraz rozumiem po co przybyłem,

Słońce rozpalam by zajaśniało.
Dodaję księżyc by niósł nadzieje.
A jednak ciągle czegoś tu mało,
ktoś musi wiedzieć że Ja istnieję.

Więc wymyśliłem sobie rośliny
i te ruchliwe wśród nich zwierzęta.
A potem Ciebie stworzyłem z gliny,
by ktoś w niedzielę o Mnie pamiętał.