trawy już zieleń powoli dogasa chłodem
liść wielobarwny wolno na źdźbła jej opada
drzewa negliżem zmieniają swoją urodę
przez mgły przebija słoneczna blada poświata
wczoraj pisklęta dzisiaj się w drogę szykują
bo inne ptaki pora na łąki zaprosić
i tylko w głowie myśli szalone harcują
zbudzony latem wciąż żywy żar namiętności
chociaż za oknem zmieniają się krajobrazy
lecz w sercu moim ciągle klimatów tych nie ma
z oczu zamglonych i chłodem jesiennej twarzy
ptakiem odejdę bo chłodu mi nie potrzeba
wiec obudź liście niech zawirują na wietrze
kolorów feerią uwagę swoją odwrócę
bieg swój zatrzymam przysiądę na chwilę jeszcze
może zapomnę.... i może was nie porzucę