Wciąż podpalają nasz dom.
Bo kto nie z nimi ten wrogiem.
Nienawiść budują twą.
Drew dorzucając w ten ogień.
Bezpieczni w swych gabinetach.
Na jedną nutę wciąż grają.
W kalumniach i epitetach
jedynie się prześcigając.
Na Polskę pomysłów brak.
Ale czy to ma znaczenie?
Gdy ogłupiają nas tak.
Wciskając w dłonie kamienie.
Choć nic nie rózni ich wcale.
Innych kolorów sztandary.
Sterują Polaków żalem
Na sposób znany, tak stary.
Bo przecież ich nie wybrałeś.
Gdy wybór nie za, a przeciw.
W oparach obłędu stale.
Głupi jesteśmy jak dzieci.
Więc przestań lecieć jak ćma.
Pomyśl co lepsze dla ciebie.
I jaka siła cię pcha
w te nienawiści płomienie?
Jakże jest słuszny twój gniew,
który od dawna już czujesz.
Więc proszę zastanów się.
Czy go właściwie kierujesz?