Prawie dwa metry nad ziemią jest to co najważniejsze.
Świat gdzie marzenia drzemią, wciąż wyczekując spełnienia.
I nic już nie ma znaczenia, ani czas, ani miejsce.
Więc pielęgnuję je w sobie zanim pochłonie je ziemia.
I nikt nie może obiecać że moja serce i dusza,
nie obrócą się w niwecz od ostatniego tchnienia.
Obrazy powracają, dźwięki wciąż dźwięczą w uszach.
Twoje dłonie na skórze i miłosne westchnienia.
Wiec po to piszę wiersze? By zachować je w słowach?
Wciąż próbująć zaprzeczyć światu którego nie ma.
Może kiedyś przeczytasz, pomyślisz zanim schowasz.
I obudzisz mnie w sobie do chwilowego istnienia.