Partacko bruk ułożony,
więc się co chwilę potykam.
Zęby zaciskam, prę naprzód.
Wciąż wierząc w dobro człowieka.
Znów ktoś podstawi mi nogę.
Przeszkodę szybciej obejdę?
Może podczołgam się trochę?
Bezpieczny gdy niżej będę.
Za bardzo umorusany,
jak swe rozpoznam odbicie.
W lustrze jedynym, prawdziwym.
Które nazywa się życiem.
A za następnym zakrętem?
Kto wie czy siebie odnajdę?
Może się złamię, upadnę?
Czy wstanę? Też nie odgadnę.