O mnie

Moje zdjęcie
Czasem wierząc w ideały tracimy marzenia.

sobota, 23 marca 2024

Autodydakta



Zamkniętymi dłońmi, jednak nie po omacku.
Świat w sobie rozpoznaje, od kiedy go dotykam.
Tylko dusza spragniona, ciągle szuka blasku.
A więc budzę blask w sobie, niechaj duszę przenika.


Nie znajdując na zewnątrz, bardziej wewnątrz szukam.
Co jednak odnajduję, wcale mnie nie zachwyca.
Blaskiem i słowem własnym ślepa dusza i głucha.
A sumienie? Jak zmora wątła, bladolica.

Gdzie jedyne zbawieniem dla łaknącej duszy?
Krępowanej rzemieniem wyrzutów sumienia.
Kiedy stanąłem w miejscu, by znowu naprzód ruszyć.

Akceptując zmiany, chociaż nic się nie zmienia.

niedziela, 25 lutego 2024

Dziura



Zamiast obrazu jest dziura w płótnie.
Bardziej wymowna, silniej prawdziwa"
Kolejne płótno zaraz wybuchnie.
Co idealną dziurę ukrywa

Taką, za którą nic już nie będzie.
Poza tą dziurą nic nie zobaczę'
Poczekam chwilę, dziura nadejdzie'
Jak się nie uda? Zacznę inaczej.

Jeszcze przez chwilę, zanim zapomnę.
Wśród nieudanych dziur nim odłożę.
Chwila nadziei że będzie lepiej.
Ale wychodzą mi coraz gorzej.

piątek, 16 lutego 2024

Taniec z dedykacją.

 


Dla jednej łzy napisałem...

Cicho płynącej po policzku.
Słowa w oddali pozostały.
Samotna kropla mówi wszystko.

Cóż oczywistym pozostanie?
Zbyt mocno zaciskane dłonie?
Grały, na duszy fortepianie.
Lękając się utraty wspomnień.

A fale walca już przycichły.
Gasną waleczne rytmy tanga.
Gestem otwartym dłoń podaję.
Niech nas połączy dzika samba!

Znów wirujemy wokół siebie,
siłą własnego przyciągania
Myśli splatają dłonie, palce.
A wątpliwości? Pęd rozgania.

Głowę unoszę patrząc w niebo,
gdzie wiatr rozwiewa obraz kata.
A w taniec wplotła się nadzieja.
Tańczmy! Znów tańczmy!

Po kres świata...

Słodycz



Poranną gorzką kawę próbujsz mi osłodzić.

Z ust nieustannie płynie ten słodki lepki miodzik.

Słodyczą przepełnione są wszystkie twoje słowa.

Czynisz to tak nachalnie że możesz przeholować.


Tak się zapamiętałaś że prawie mnie zemdliło.

Do gardła się uniosło, niesmakiem się odbiło.

Tak bardzo odrzuciło że czuję wstręt do kawy.

I tylko w ustach został smak lekko słodkawy.

sobota, 6 stycznia 2024

Milcząc




Mogę tak milczeć - byle z Tobą.

A spod mojego kapelusza .
Tak zbędne słowa nie popłyną.
Choć krzyczeć pragnie we mnie dusza.
Bo jeśli stracić, lepiej zginąć.

Więc milczeć będę, by nie słyszeć.
Słów własnych co w szalonym pędzie.
Zabiorą Tobie oddech , ciszę.
Lecz taka chwila nie nadejdzie.

Po to w milczeniu pozostaję.
Wciąż jeszcze milczę i udaję.
(Lepiej niech niedopowiedziane)
Dopóki jesteś nie przestanę,
budzić z uśmiechem się nad ranem.