O mnie

Moje zdjęcie
Czasem wierząc w ideały tracimy marzenia.

środa, 5 kwietnia 2017

Album

Miałem wiersz napisać, jednak czasu mało
i właściwie nie mam nic do powiedzenia.
Chciałem znaleźć zdjęcie, lecz się zapodziało
i ja się zgubiłem we własnych wspomnieniach.

Urywki snu widzę na albumu stronach.
Chociaż nie wiem jeszcze czy już się zbudziłem.
Gdy siebie samego ciągle chcę pokonać.
Wstecz patrząc na wszystko, co dotąd stworzyłem.

A przyszłość niepewna bólem naznaczona.
Gdy nie ma powrotu do wczorajszych marzeń.
Choć jeszcze opowieść nie jest zakończona.
Czy czas się obudzić i już się zestarzeć?

Album więc zamykam od myśli ponurych
i spoglądam w okno tak bardzo samotnie.
Bo pragnę byś ze mną patrzała na chmury,
na świat co się budzi i znów w deszczu moknie

Deszczowo

Deszcz ciągle pada błękitnymi łzami.
Ludzie odeszli gdzieś w pusty korytarz.
Najlepsze chwile wielkimi krokami
zapadły w przeszłość, o którą nie pytasz.

Wczoraj w noc mroźną przy blasku księżyca,
pomiędzy drugą a trzecią godziną.
Wszystkie życzenia, te których nie schwytasz
już drogą mleczną w mroczną przestrzeń płyną.

Tak wąska linia jest do nienawiści.
Lecz kto ją czuje, ten nigdy nie kochał.
Po co tu byłaś? Uspokoić myśli?
Ja już nie płaczę, już nie będę szlochał.

Tak ciągle boli, ale jednak żyje.
Widzę jak księżyc pośród drzew się chowa.
Zimny deszcz pada, krople jego piję.
Zbudzi się wiosna i zacznę od nowa.

Poranek

Dłonie opadły bezsilne.
Głowa nie może być bardziej pusta,
dno przyszło tak łatwo.
(wnioski o uwolnienie od cierpień
należy składać w sekretariacie
przed świtem)
Rybimi ruchami otwierając usta,
oczy coraz bardziej szkliste
w modlitwie.
Samotna ikona w opuszczonej cerkwi
patrzy ze spokojem
na odsłonięty brzuch.
Płynę od siebie
do słońca
w witraża szybkach rozbitych.
Ostatnią zielenią brzóz.