Drzewa za nimi kwieciem umajone.
On w sile wieku. Ona też nie stara.
Jest w dłoni berło. Każde ma koronę koronę.
Czy tak to było? Historia prawdziwa?
Nie moje słowa. Cudze majaczenia.
Wpisane w postać smutnego przegrywa.
Co sens utracił własnego istnienia.
Pośród ogrodu zasiądźmy na chwilę.
Żeby posłuchać własnego oddechu.
Trochę być mrówką, albo i motylem.
Nosząc koronę, nie tracąc uśmiechu.