Jaka cudowna jest ta biel...
Gipsem zamknięte chwile.
Co po nich pozostało?
Puste przestrzenie.
Karmiąc piersią swe dziecię,
myślałaś o przyszłości.
Trwożnie pod kominem boga,
którego ciało drżało.
Na jednym posłaniu
w objęciu twym.
Życie cudowne, nowe
słońcem jaśnieje.
Gdzie są?
Troski, nadzieje?
Gdzie mąż twój?
Gdzie twoja rodzina?
Śmierć gwałtowna
wszystko zatrzymała.
Dając wieczność,
zabierając jutro.
A ja? Patrzę.
Jaka cudowna jest ta biel...
Nic więcej nie zostało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz