Spójrz proszę, jakie stare psisko.
Zębów już nie ma, sierść zmierzwiona.
Staruszek, chyba przeszedł wszystko.
Zlituję się, łagodnie skona.
A w jego oczach jest nadzieja.
Blask jakiś z poza smutku świeci.
Zabawny kiedyś mały szczeniak.
Miał towarzyszem być dla dzieci.
I tak się z nimi zżył przez lata.
Szczęśliwy był, nie zaznał głodu.
Aż go wywieźli na skraj świata.
I wyrzucili z samochodu.
Łasi się ufnie u nóg moich.
A ja, już zastrzyk trzymam w dłoni.
Zaufał choć się ludzi boi.
Zasnął spokojnie. to już koniec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz