Smutne łzy szczęścia po policzkach płyną.
Kiedy tak patrzę, kamienne tablice.
Jawią się w sercu, za Twych słów przyczyną.
I krzew goreje jak moje źrenice.
Milimetr każdy, który nas oddziela.
Pokonać pragnę, a są ich tysiące.
I coraz trudniej jest mi słów dobierać.
I myśli coraz to bardziej gorące.
Błogosławiona poznania godzina.
I szukam tego któremu dziękować.
Obym jej nigdy nie musiał przeklinać,
lecz na kamieniu zapisał te słowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz