Opary złudzeń łzami spowite.
Aż po widnokrąg snuje się mgła.
Podarowane, marzenia odkryte.
Każdym oddechem rozwiewa wiatr.
Ta jesień przyszła niespodziewanie.
Choć przeczuwałem ją w spojrzeniu.
Odchodzisz teraz z wiatrem Kochanie.
Ku wyśnionemu przeznaczeniu.
A strach na wróble, jak to strach.
Na pustym polu pozostanie.
Może przyleci jakiś ptak?
Wiatr otrze łzę, słońce ogrzeje.
A kiedy spadnie pierwszy śnieg,
on będzie z tym uśmiechem stał.
Rozpromieniony twym wspomnieniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz