Pierwsza kropla.
Tę mogłem nazwać.
Kolejne bezimienne,
tak podobne do siebie.
Pędzące nieustannie
między niebem a ziemią.
Nie znaczą wiele samotnie.
Nawałnica tłumnie powstała,
pod wspólnym imieniem Deszcz.
A ta chmura, kiedyś obłokiem była.
Dzisiaj świat mój zalewa gniewnie.
Ja
cóż,
jestem.
Tak.
Przekornie nie tonę.
Mam własne słońce.
I wiatr,
co łzy osuszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz