Tak wolny!
Kamień pochwyciłem,
ku niebu dłonie wznosząc.
Tańcem szalonym ruszyłem.
Lękom w przekorze
zbratany z nocą.
Złe chmury
niebo przysłoniły.
Rosząc mokrymi gwiazdami
skronie, rytmem tętniące.
I dłonie w górze.
W dłoniach kamień.
Już burza
trwoży swiat zlękniony.
Wciąż bezlitośnie krople młócę.
Kamieniem burzę rozpędzając>
I wściekłym tańcem,
za swą duszę.
Bezczelnie,
wciąż wiruję tańcem.
Szaleńczym pląsem i podskokiem.
Jedynie pęd co wewnątrz żywy,
widoczny obelżywym okiem.
Co karać będzie
za swawolę.
A ja? Mam kamień co ma duszę.
Odebrać sobie nie pozwolę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz