Wciąż wędrują wymęczone anioły
z koszyczkami pełnymi opłatków.
Na ich twarzach uśmiech wymuszony.
I ból stóp co nie daje zapomnieć.
Patrzę właśnie jak anioł zmęczony
beznamiętnym spojrzeniem omiata,
twarze ludzi jakby zagubionych
z prezentami dla całego świata.
Może mały dzieciak w domu czeka
tak stęskniony za uśmiechem matki.
I dlatego matka nie narzeka
gdy dzień cały sprzedaje opłatki.
Czemu ludzie tego nie widzicie
podliczając świąteczne debety?
Jak przewrotne potrafi być życie.
Jaki anioł z tej silnej kobiety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz