Natchnienie.
Słowo magiczne.
Uczucie tak dziwne, prawie zapomniane.
A jednak przybywa gdy w duszy lirycznie.
Albo gdy nostalgia, wieczorem czy ranem.
Patrz obraz.
Realny. Dziś kaprysem moim.
Choć urzekający w błękitach, zieleni.
Jednak już przeminął, bo serce nie stoi.
Tamten wczoraj zginął, dzisiaj trzeba zmienić.
Stalowe kolory i czarne obłoki.
Już mniej cukierkowy, bardziej wyrazisty.
Tak przeszłość minęła. Jeśli Bóg pozwoli.
Jutro nowy stworzę, słoneczny, kwiecisty.
I podam go Tobie z kawą na śniadanie.
Jeżeli pozwolisz.
Pozwolisz?
Powstanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz