W ciszy się coś poruszyło.
Tak, to ganek ten i okienko.
Jak dawno tutaj nie byłem.
Nici pajęcze odgarniam ręką.
Tak, to ganek ten i okienko.
Jak dawno tutaj nie byłem.
Nici pajęcze odgarniam ręką.
Maleńkie szybki kurzem omszałe.
Ciekawie przez nie zaglądam.
Czy pośród ciszy Ciebie dojrzałem?
Może to tylko nadzieja płonna?
Ciekawie przez nie zaglądam.
Czy pośród ciszy Ciebie dojrzałem?
Może to tylko nadzieja płonna?
Promykiem słońca wnętrze się budzi.
Tu łóżko, a tam komoda.
Oczy zamykam, by móc się łudzić.
W oczy twe znowu spoglądać.
Tu łóżko, a tam komoda.
Oczy zamykam, by móc się łudzić.
W oczy twe znowu spoglądać.
Poczuć pieszczotę głosu, dotyku.
Ciepło oddechu na twarzy.
Oczy otwieram i wszystko znikło.
Wszystko?
Wciąż mogę marzyć.
Ciepło oddechu na twarzy.
Oczy otwieram i wszystko znikło.
Wszystko?
Wciąż mogę marzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz